sylwester
A więc odliczanie czas zacząć…
Lot sylwestrowy zaliczony, to teraz można świętować 😉
Jeździłam Zastavą 1100P. Wspomnień czar 🙂
A tu nasz kochany Antek śniegiem otulony…
Wszystkiego naj na ten nowy rok!!!
A więc odliczanie czas zacząć…
Lot sylwestrowy zaliczony, to teraz można świętować 😉
Jeździłam Zastavą 1100P. Wspomnień czar 🙂
A tu nasz kochany Antek śniegiem otulony…
Wszystkiego naj na ten nowy rok!!!
W Gruzji wciąż nie miałam dość wpatrywania się w piękne auta.
Są one tam stare i najczęściej mocno zdezelowane, ale dla mnie to był raj! Stare Łady, Wołgi, Uazy, Kamazy i multum innych.
Właściciele niestety ich nie doceniają. Kiedyś jechaliśmy na stopa Uazem – cieszyłam się bardzo, że się udało!
Mówię do kolesia, który nas zabrał, że ma piękne auto, a on pokazuje mi jakiegoś nowszego dżipa i mówi, że piękny to jest tamten. No, ja doskonale rozumiem, że nie ma to jak nówka, bo sama dobrze wiem, jaka to różnica.
Ale… żal aż bierze, jak sobie pomyślę, że za dziesięć lat te śliczne stare graty znikną całkiem z dróg!
Marzę sobie, żeby mieć jakiś wielki hangar i ocalić choć po jednym z tych dostojnych piękności!
Tu nadal zimno i mroźno, a ja… szykuję się do nowej przygody 🙂
Rok temu, gdy szefowa wróciła z zimowej wycieczki na Kanary, stwierdziłam, że kiedyś, jak będę miała dużo kasy… też będę sobie zimą jeździć do ciepełka.
Okazało się, że wcale do tego nie potrzeba tak wiele kasy…
No więc za trzy tygodnie wyruszam! 🙂 Bilety już kupione 🙂
Skoro cały świat stoi przede mną otworem, to czemu z tego nie skorzystać? Pozostaje tylko się modlić, żeby Europy nie zasypało, tfu tfu 😉 I powkuwać nieco hiszpańskiego. No i jakoś się inteligentnie spakować do podręcznego. I będzie pierwsza próba prawdziwego coucha 🙂
Ale się cieszę! Juhuuuuu! 😀
Mroźno znów się zrobiło.
Wczoraj śniegu dużo napadało, taka prawdziwa zima za oknem.
Chyba czas w końcu poszukać legginsy, które gdzieś się po szafie szwędają.
A ja przebrnęłam wreszcie przez regulamin worpressa. Nie będę tam pisać. Szkoda, bo strona wygląda fajnie. Ale regulamin nie do zaakceptowania 🙁
I choć tutaj
Jak dobrze wiedzieć, że nie trzeba rano wstawać! 🙂
W pracy było dziś lodowato. Bo mądra szefowa wyłączyła na trzy dni piec. Piec zanim się nagrzeje, mija pół dnia. Pomieszczenie nagrzewa się cały dzień. Więc siedziałam w kurtce i rękawiczkach, a i tak zamarzałam.
Znów ostatnio piesze wędrówki. Wczoraj był świąteczny spacer.
Trzy fazy lądowania 😉
Dziś też, ze Smochów pieszo szłam. Wśród migotek i lodowych kropelek na gałązkach krzaków. Ślicznie!
Święta powoli się kończą… Jedzonko pycha, tylko za dużo 😉 Wczoraj śnieżek napadał, dziś już mroźniej było. Więc poszliśmy na spacer.
Ale póki co… 🙂
A ja na choince lubię wszystko, co się świeci 🙂
A to zostawiłam na koniec, bo wydaje mi się zbyt mroczne. Ale mimo to podoba mi się.
Wczoraj tak mi było dobrze! Książka, kocyk, własne łóżko 😉 Książka na święta: Izzo ‚Szurmo’. Bardzo fajna lektura, taka dojrzała i prawdziwa…
Śnieżek pada! 🙂
Klimat świąteczny czas zacząć 🙂
Na klatce schodowej pachnie szarymi kluchami, mniam!
Sprzątanie skończone, ufff…
Przy okazji porządków zawsze natrafiam na moje kartony. Kartony z rzeczami, które nagromadziłam jakiś czas temu. Piękne kolorowe naczynia z BG, z Bolesławca, ręczniki, a nawet kilka obrazów. Z myślą, że niedługo się przydadzą. Niestety wszystko tak się pokićkało, że nadal leżą w kartonach. Smutne to 🙁 I tylko przy okazji porządków zaglądam do owych kartonów, żeby choć przez chwilę nacieszyć oczy.
I przez to między innymi cały mój pokój jest zawalony. Wkurza mnie to już powoli. Chciałabym móc pozbyć się połowy zawartości pokoju. No ale większość ciuchów choćby używam, niektórych rzeczy mi żal – jeszcze nie czas. Jak na przykład bukiet dwudziestu pięciu róż. Nigdy wcześniej ani nigdy później nikt już mi takiego prezentu nie sprawił… No tak, dziesięć lat już minęło od tamtej szczęśliwej chwili, jej! Teraz bukiet stoi na szafie i się kurzy. Chyba czas już w końcu się go pozbyć, choć przywołuje miłe wspomnienia…
Ja chyba w ogóle za bardzo wspomnieniami żyję…
No to żeby nie było tak smutancko… jedno z moich ulubionych świątecznych zdjęć. Choć jest ono wbrew wszelkim zasadom fotografii 😉
Tak wygląda moje miasto nocą 🙂
Tyle miałam dziś zrobić! Pojechać do aeroklubu złożyć życzenia (pretekstem był padający rano śnieg). Skończyć sprzątanie. Pójść potańczyć. Ale jakoś kompletnie nie miałam weny.
Za sprzątanie zabrałam się dopiero pod wieczór. A dzień cały przesiedziałam przed komputerem. Czytając o obiektywach. I co, wcale nie jestem przez to mądrzejsza, dylemat jak był tak jest. Mój się niestety kończy 🙁 Wczoraj odebrałam z serwisu. Żal, bo dobrze się spisywał 🙁 Ale jednak trzeba będzie go wymienić. Taka sama nówka? Używka? A może elka? Elka ciężka i ciemna i droga, ale ta jakość!