Maja I Franek
Maja wyrusza z Puszczykowa.
Franek na Starołęce.
Skąd miałam wiedzieć, że chwilowo znikła połowa mostu? No ale pokrzywy i błocko mi nie straszne 😉 Zdjęciom być może wyszło to na dobre.
Maja w Puszczykowie.
Do zobaczenia! 🙂
spotkanie w Kościanie
Jedna z moich ulubionych lokomotyw w pięknym malowaniu 🙂
Cysters
Cysters wyjeżdża z Czerwonaka
pożegnanie Ptx-a
Teraz już niestety na serio 🙁
Pogoda w ten dzień dopisała wyjątkowo jak na tą późną wiosnę.
No i co my teraz będziemy gonić?! 🙁
Dni Pary
Dla mnie to był właściwie jeden dzień, ale bardzo udany.
Zaczęło się od takich widoków
Okazało się, że znalazłam całkiem fajną miejscówkę 🙂 Tylko szkoda, że pogoda była jaka była od rana.
Wojciech wraca do Poznania:
Działo się sporo, można było zwiedzać cały teren parowozowni
A to schron przeciwlotniczy vel domek dla jednorożca vel teleporter w towarzystwie miłego pana, który oprowadzał wycieczki 🙂 Gwoli wyjaśnienia, dzieci miały zgadywać cóż to takiego 😉
Można było pojechać na wycieczkę autobusem miejskim w trzy ciekawe miejsca i nawet off road przez las był 😉
Była wystawa sprzętu wojskowego, nie tylko statyczna:
A gdy zaczęło się ściemniać i wszyscy pouciekali oglądać pojazd z rakietami, to dla mnie dopiero zaczęło się właściwe zwiedzanie… bez tłumów i na spokojnie.
Generalnie działo się bardzo wiele, wielu atrakcji nie zdążyłam sfocić, z braku czasu zwyczajnie, choćby wąskotorówki, którą też można było pojechać, albo drugiej części terenu parowozowni, bo już było za ciemno na fotki z ręki. A miejsc ciekawych jest tam od groma i ciut! Każde kryje jakąś ciekawą historię, choćby stary drewniany żuraw (jedyny taki zachowany w Europie!). Zabrakło czasu na dokładniejsze zwiedzanie, za dużo ludzi generalnie, ale może to i lepiej, niech się robi szum i niech to miejsce zachowa się na kolejowej mapie Polski, wszelkim deweloperom i wielkim firmom chcącym budować tu supermarkety mówimy zdecydowane nie!!!
wieczór w parowozowni
Wieczorem odbyło się ‚przedstawienie’. Hmm, uczucia znów mieszane, na początku samo z siebie nie spodobało mi się ani trochę, raczej przykro słuchać, jak parowozy niby to się kłócą… Więc skupiłam się na foceniu.
Drugie wrażenie było już lepsze, choć miejscówka po próbie znów do kitu – zgionili nas z Albatrosa 😉
Ale co tam, w sumie było fajnie, a najpiękniejszy widok był oczywiście na końcu 🙂
A takiej szopy to chyba jeszcze nie widzieliście? Ja nie 😉
parada parowozów
Przykro mi to pisać, ale z roku na rok naprawdę parada jest coraz gorsza… I jak co roku mówię sobie, że to już ostatni raz, bo nie ma sensu itp itd. Ale gdy pojawia się TEN moment, że wszystkie parowozy wyjeżdżają na tory i dają z siebie wszystko, co tylko mogą, to za każdym razem tak samo mam łezki w oczach i wciąż mówię do siebie to samo: to nic, że jest jak jest, warto było tu przyjechać! 🙂 I wciąż cieszę się, że jeszcze są, że jeszcze możemy je podziwiać, że era parowozów wciąż jeszcze trwa, choć już coraz ich mniej…
Ech, nie wiem, skąd u mnie ten sentyment, trwa już praktycznie od dziecka (do ciuchci w ogóle). No bo jak nie kochać takich wesołych widoków? 😉
A więc poznajcie bohaterki tegorocznej parady 🙂
Czeska 475.179
498.104 Albatros ze Słowacji
Nasze niestrudzone Ol49-69
i Ol49-59
Ty42-107 z Chbówki
Ty42-24 z Pyskowic
TKt48-191 z Chabówki
i najstarsza Ol12-7 też z Chabówki
I mimo tłoku, tłumu, zbyt długich oficjaliów i bezsensownych przemów, hałasu, straganów z badziewiem, mimo, że znów zmarzłam jak cholera, to cieszę się, że i w tym roku mnie na paradę zagnało 🙂
sobota z parowozem
W sobotę wybrałam się w okolice Wolsztyna pogonić za parowozem. Niestety to są już historyczne fotki, kończy się era parowozów w Polsce 🙁 To wcale nie żart, a przykra prawda. Żal d… ściska, że w naszym kraju wszystko po kolei się rujnuje, zamiast ocalić. Wiem, że łatwo mówić i wymagać z daleka, ale szlag mnie trafia, jak sobie pomyślę, że idioci, którzy zarządzają tym wszystkim nie potrafili się dogadać! Dlaczego wywala się grube miliony choćby na ‚budynki’, których jest pełno w kraju, a czegoś, co jest jedyne i wyjątkowe nie daje się uratować?! Ech, koniec narzekań, bo tak bym mogła w nieskończoność, ręce opadają, żeby nie powiedzieć dosadniej!!!
W każdym razie w sobotę w moim mieście świeciło słonko… a od Kościana mgła okropna, widzialność w porywach 100 metrów. Cóż, mgła, nie mgła, ciuchcia wyjechała na szlak…
Na szczęście po południu słonko mgłę rozgoniło i można było w pełni cieszyć się takimi widokami 🙂
A to ostatni tego dnia kurs w kierunku Wolsztyna… i ostatni przeze mnie sfotografowany planowy pociąg prowadzony przez parowóz…